Za kolczastym drutem
Marian Sztul pochodził z Wielkopolski. W 1939 roku w wieku osiemnastu lat ukończył Szkołę Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w stopniu kaprala – jako strzelec pokładowy radiotelegrafista. Po wybuchu wojny, przez Rumunię i Francję, dotarł do Wielkiej Brytanii. Przeszkolony przez Królewskie Siły Powietrzne, wraz z grupą polskich lotników został wcielony do Dywizjonu Bombowego nr 300 „Ziemi Mazowieckiej” – pierwszego polskiego dywizjonu bombowego. W lipcu 1941 roku jego samolot został zestrzelony podczas lotu bojowego nad Niemcami, a on sam trafił do niemieckiej niewoli. Wspomnienia zostały spisane w Edynburgu w 1983 roku.
Halina Malczyńska-Baran, Toruń
Halina Malczyńska-Baran, Toruń
Fragment wspomnień Mariana Sztula:
Jeżeli jednak chodzi o [nasze] warunki mieszkalne, nie dorównywały one warunkom mieszkalnym niemieckich żołnierzy (według przepisów Konwencji Genewskiej mieliśmy mieć warunki mieszkalne i wyżywienie równające się warunkom istniejącym w wojsku niemieckim). Nawet gdy budynki były tej samej konstrukcji, w wielu wypadkach prycze były trzypiętrowe i ilość ich w pomieszczeniu taka, że gdy wszyscy chcieliby z nich zejść na podłogę, nie byłoby dla wszystkich miejsca. […] Żywność od Niemców na dzień składała się z 200 g razowego chleba (czterech cienkich skibek), 10 g margaryny, 2 średnich ziemniaków (czasami nadgnitych) i wodnistej zupy z kwaszonej kapusty, brukwi lub też ziemniaków. Coś z mięsa prawdopodobnie było dostarczane do kuchni na tę zupę, ale tego nigdy nie było widać, nawet i w postaci oczek tłuszczu na wierzchu tej zupy. Od czasu do czasu rozdawano małą porcję sera albo powideł, ale te były bardzo mizernej jakości, tak że nie wszyscy mogli to jeść.
Ciekawy był sposób rozdzielania żywności między nami. Gdy tylko coś było do rozdzielenia, gdzie mogłyby być sprzeczki o jakość, rozmiar lub też decyzję, kto powinien co dostać, używano paczki kart do gry:
Rozdzielono, cokolwiek było, na ilość poszczególnych części.
Położono kartę na każdą z tych części, aby oznaczyć starszeństwo części.
Każdy z biorących udział w rozdziale wyciągnął jedną z pozostałych kart.
W kolejności starszeństwa kart wyciągniętych, każdy otrzymał część naznaczoną starszeństwem kart umieszczonych na rozdzielonych częściach.
Był to chyba jeden z najsprawiedliwszych i rozsądniejszych sposobów rozdziału rzeczy w warunkach braków.
Ciekawy był sposób rozdzielania żywności między nami. Gdy tylko coś było do rozdzielenia, gdzie mogłyby być sprzeczki o jakość, rozmiar lub też decyzję, kto powinien co dostać, używano paczki kart do gry:
Rozdzielono, cokolwiek było, na ilość poszczególnych części.
Położono kartę na każdą z tych części, aby oznaczyć starszeństwo części.
Każdy z biorących udział w rozdziale wyciągnął jedną z pozostałych kart.
W kolejności starszeństwa kart wyciągniętych, każdy otrzymał część naznaczoną starszeństwem kart umieszczonych na rozdzielonych częściach.
Był to chyba jeden z najsprawiedliwszych i rozsądniejszych sposobów rozdziału rzeczy w warunkach braków.