List z więzienia
Stefan Steinbrich jako młody chłopak walczył w Legionach. W niepodległej Polsce był zegarmistrzem i jubilerem, działał również społecznie. Podczas niemieckiej okupacji Stefan odmówił podpisania folkslisty, za co całą rodzinę spotkały represje. Po wojnie, w 1951 roku został aresztowany i osadzony w cieszącym się złą sławą więzieniu na Zamku Lubelskim. Przez sześć miesięcy był tam przetrzymywany bez wyroku za korespondencję ze znajomym, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Córka Stefana Steinbricha pamięta tłumy ludzi, wyczekujących pod bramą więzienia, na mrozie, aby przekazać paczki swoim bliskim.
Hanna Chorągiewicz, Lublin
Hanna Chorągiewicz, Lublin
Fragmenty listów Stefana Steinbricha do rodziny:
Bardzo dziękuję za za paczkę żywnościową, którą w całości otrzymałem przed świętami - upewniła mnie po miesiącu, że jesteście zdrowi i że się nic w domu nie zmieniło. Byziunia i Jędraczek zapewne często o mnie wspominają, tak jak i ja stale o Was wszystkich myślę i tęsknię.
Dotychczas czuję się ze zdrowiem możliwie - czuję czasami bóle i kłucie w sercu - może to wina przeżyć, ale myślę, że z czasem przejdzie. Powiedz Jasiowi, aby na opłaty szkolne sprzedał instrumenty swoje muzyczne w M.H.D. przy ul. Narutowicza - tam przyjmują także rzeczy w komis.
Po skończeniu szkoły niech [Janek] wstąpi do szkoły zawodowej elektrotechnicznej lub budowlanej, aby szybciej mógł zarobkować i utrzymać Mamę.
[...]
Mnie brakuje grzebienia gęstego i woreczka na cukier i większego na prowianty.
[...]
Mnie brakuje grzebienia gęstego i woreczka na cukier i większego na prowianty.