Siostry Adela i Łucja
Zdjęcie wykonane na tle Nowego Domu Zdrojowego w Morszynie przedstawia kochającą się rodzinę, której losy wraz z wkroczeniem Sowietów do Lwowa całkowicie się zmieniły. Stefan Didyk – listonosz na Poczcie Głównej we Lwowie – został aresztowany przez NKWD. Wiosną 1940 roku Marię z córkami zesłano na Syberię, do miejscowości Kargasok w obwodzie tomskim, której nie mogły opuszczać. Maria pracowała w tajdze, potem w fabryce zapałek. Zesłania nie przeżyła: w wyniku chorób, głodu i wycieńczenia pracą zmarła 3 stycznia 1944 roku w wieku 38 lat. „Była zima, temperatura minus 40 ̊ C. Ciało wrzucono na wóz i zakopano w lesie – wśród innych zmarłych Polaków. Dzieci zostały zupełnie same”. Adela i Łucja Didykówny trafiły do sierocińca w Tomsku. Potem przeniesiono je na Kaukaz, do polskiego sierocińca w miejscowości Afipskaja (Kraj Krasnodarski). W 1946 roku siostry wróciły do Polski. Umieszczono je w sierocińcu w Sikorowie koło Inowrocławia, gdzie „po raz pierwszy od dawna doznały wiele dobrego, dzięki staraniom dyrektora placówki, który robił co tylko mógł dla dzieci – sierot”. Prawdę o losach ojca Adela poznała dopiero w 1996 roku: „Został wywieziony do Starobielska, zamordowany strzałem w potylicę, a ciało spoczęło w dołach śmierci w Bykowni na Ukrainie”.
Grażyna Matuszyńska-Kuszyk, Warszawa
Grażyna Matuszyńska-Kuszyk, Warszawa
Fragmenty nadesłanej pracy:
Noc 21 marca 1940 roku – do domu rodzinnego we Lwowie wkraczają Rosjanie... po ukochanego Ojca... Ten próbuje uciec przez okno (mieszkanie na parterze ul. Żeromskiego 11/4), ale dom jest otoczony przez NKWD. Moja Mama z siostrą jako małe dzieci kurczowo trzymają się koszuli swojej mamy (mojej Babci). Ostatnie słowa aresztowanego Ojca: „Dziewczynki, nie płaczcie, ja niedługo wrócę” – nie wrócił nigdy. Sowieci zrobili jeszcze rewizję i odeszli z aresztowanym.
Podróż trwała 4-5 tygodni. Najpierw bydlęcymi wagonami, w strasznych warunkach – ogromnym tłoku, bez jedzenia, bez wody, bez toalety. Co jakiś czas pociąg się zatrzymywał. Wtedy Rosjanie pozwalali jednej osobie z wagonu przynieść wody w wiadrach. Oczywiście wysyłali tylko osobę, której powrotu byli pewni, bo zostawiła kogoś bliskiego w wagonie, np. małe dziecko lub chorą matkę. Potem płynęły statkiem, a na koniec barkami – rzeką Ob i Irtyszem. Co parę kilometrów wysadzano na ląd jedną polską rodzinę. Babcię z córkami wysadzono na końcu tej drogi.
W sierocińcu w starszej grupie chłopców był pewien Józio. Żartowniś i kawalarz, więc dzieci wołały za nim „głupi Józio”. Pewnego dnia Józio zniknął. Nikt nie miał pojęcia, co się z nim stało. Po jakimś dłuższym czasie do sierocińca przyszła kartka z tekstem: „Głupi Józio w Polsce, a mądrzy Polacy w Rosji”. Okazało się, że chłopak uciekł. Wracał do Polski pieszo, na wozach z chłopami, a gdy dotarł do pociągu, to tam podróżował wysoko pod sufitem na półkach, schowany za tobołami. Bał się bardzo – wiedział, co grozi za ucieczkę i podróż bez dokumentów i zezwoleń. Trwało to długo, ale dopiął swego. Wszystkie dzieci szczerze zazdrościły Józiowi, że jest już w ukochanej Polsce.
W sierocińcu często dzieci dostawały do jedzenia śledzie prosto z beczki – brudne, z warstwą soli. Któregoś dnia na stołówce chłopcy obrzucili nimi portret znienawidzonego Stalina. To spowodowało potworną awanturę i dochodzenie. Rosyjskie opiekunki zażądały kategorycznie wskazania winnych, pod karą zabrania posiłków wszystkim dzieciom przez cały kolejny dzień. Zważywszy na ciągły głód, była to kara dotkliwa. Nikt, żadne polskie dziecko, od tych najmłodszych do najstarszych, nie wydało swoich kolegów.
W sierocińcu często dzieci dostawały do jedzenia śledzie prosto z beczki – brudne, z warstwą soli. Któregoś dnia na stołówce chłopcy obrzucili nimi portret znienawidzonego Stalina. To spowodowało potworną awanturę i dochodzenie. Rosyjskie opiekunki zażądały kategorycznie wskazania winnych, pod karą zabrania posiłków wszystkim dzieciom przez cały kolejny dzień. Zważywszy na ciągły głód, była to kara dotkliwa. Nikt, żadne polskie dziecko, od tych najmłodszych do najstarszych, nie wydało swoich kolegów.