Ta strona korzysta z plików cookies ("ciasteczka"). Pozostając na niej, wyrażasz zgodę na korzystanie z cookies.
dowiedz się więcejPrzejdź dalej
Logo Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu
Logo Muzeum Historii Polski
Logotyp Moja Pamiątka. Przejdź do strony głównej Moja Pamiątka
Pamiątki Przejdź do strony
WróćWróć do pamiątek

Brewiarz i modlitewnik

Paulina i Apolinary Wachowscy mieszkali z dziećmi we wsi Stary Bobryk, czterdzieści kilometrów od Żytomierza. W 1943 roku ich najstarszy syn Kazimierz zginął w walce z Niemcami. Młodszy syn Zygmunt jako piętnastolatek zaciągnął się do ludowego Wojska Polskiego.
Ponieważ Apolinary był ciężko chory, ciężar utrzymania rodziny spadł na Paulinę. Wachowskich podobnie jak innych Polaków spotkały prześladowania zarówno ze strony władz sowieckich, jak i niektórych ukraińskich sąsiadów. W tej trudnej sytuacji wspólne modlitwy i potajemnie odprawiane msze święte przynosiły otuchę i pozwalały przetrwać. 

Po zakończeniu wojny rodzina przygarnęła osieroconą dziewczynkę - Jankę, którą Apolinary nielegalnie wpisał jako swoją córkę do karty repatriacyjnej. Ostatecznie na granicy pozwolono dziewczynce wjechać do Polski w zamian za pozostawienie wszystkich bagaży Wachowskich. Na szczęście rodzinne skarby – brewiarz i modlitewnik – przezornie ukryto pod ubraniami dzieci.

Regina Wichniewicz, Góra Kalwaria

Fragmenty nadesłanej pracy:

Pamiętam, jak mamusia zaprzężona pasami ciągnęła szerokie, ciężkie grabie po ściernisku, a ja jako mała dziewczynka zbierałam za mamusią kłosy do torby, którą miałam uwieszoną na szyi. Za dzień takiej pracy mamusia dostawała garść zboża, a moje kłosy były dodatkową porcją zboża. Nogi miałam pokaleczone pod palcami i do kolan ostrym ścierniskiem. Zboże, które mama przynosiła do domu, tłukła w stępie, a potem piekła z tego podpłomyki.
W domach Polaków były częste rewizje, szukano książeczek do nabożeństwa, różańców lub książek w języku polskim i karano wysokimi grzywnami lub zsyłką w nieznanym kierunku. Myśleli pewnie, że  w ten sposób uniemożliwią odprawianie nabożeństw lub naukę języka polskiego.

Brewiarz mamusi służył do odprawiania nabożeństw, a książeczka tatusia służyła nam, polskim dzieciom, jako elementarz (większe litery) nie tylko wiary, ale i nauki języka polskiego. Mamusi brewiarz, ponieważ był gruby i trudno było go schować na dłużej w domu, był owijany i zakopywany pod budą psa. Na co dzień książeczki były schowane w schowkach zrobionych w klocku drewna. Tatuś wydłubał skrytkę, która zasuwała się jak piórnik. Klocki leżały wśród innych drew pod piecem.

Na ścianie w sieni pisaliśmy węglem drzewnym polskie litery i wyrazy, a tatuś to potem zabielał gęstą glinką, aby nie było widać. Byliśmy mali, ale wiedzieliśmy, że to tajemnica.

Galeria zdjęć

Brewiarz Pauliny Wachowskiej
Brewiarz Pauliny Wachowskiej
Modlitewnik Apolinarego Wachowskiego
Poprzedni

Poprzednia opowieść

Pocztówka nadziei

Następna opowieść

List z łagru
Następny